Plan był prosty: pojechać, pobiec i ukończyć bieg – cała Aldona!
Aldona nie rzuca słów na wiatr. Pojechała. Pobiegła. Ukończyła bieg i wróciła. Jakby te 110 km to był pikuś!
A to już relacja samej hardcorowej zawodniczki, która nie odpuszcza:
„Być może niektórzy z Was pamiętają moją relację z zeszłego roku, gdy dystans 110km okazał się być moim Everestem i zeszłam z trasy na 85 km, uzyskując tym samym swój pierwszy DNF, czyli „Did Not Finish”. Już wtedy przysięgłam sobie, że wrócę za rok i ukończę ten bieg. To był rok pracy, kilka startów przygotowujących i udało się. Do Lądka pojechałam dzień wcześniej z duszą na ramieniu. Trochę już biegam i wiem, że w tym sporcie zdarzyć może się wszystko. Czołówka, która mnie zawiodła po godzinie biegu, gdy w górach zapadają ciemności, wykręcona kostka, nie pokrzyżowały mi planów. Mimo wszystkich przeciwności losu, koszmarnego upału – było wówczas 34 stopnie, dałam radę – 110 km pięknej górskiej przygody!
To był dobry bieg, komfortowy, noc była dość ciężka, ale obcowanie z naturą, ukochane góry i widoki wynagradzają cały trud. Jestem bardzo zadowolona, dziękuję za wsparcie ZOELLER TECH”.