A tak nasz kolega podsumował swój bieg z cyklu Grand Prix Gdyni, w którym uczestniczył 13 maja: „Dobrze przepracowana zima i ciągłość treningu pozwalała mieć nadzieję na niezły występ. Z drugiej strony, brak odpowiedniej regeneracji po maratonie w Gdańsku spowodował, że nie mogłem się pozbierać. Tak więc nie chciałem ryzykować ciężkich treningów, postanowiłem, że w tym sezonie będę ostrożny. Z jednej strony dobre podstawy, z drugiej – brak kilku specjalistycznych treningów pod dystans 10 km.
Jak więc było…? Decydujące znaczenie w tym dniu miała pogoda. Było ciepło…24-250C o godzinie startu i temperatura rosła. W tym roku nie biegałem jeszcze w takich warunkach, a już na pewno nie na tak wysokiej intensywności. Już na drugim kilometrze, podbieg ulicą Piłsudskiego i około 15 sekundowa strata do tempa na życiówkę. Zbieg ulicą Świętojańską pociągnąłem trochę mocniej, na zegarek zerknąłem dopiero na półmetku – 19 min i 12 sek – strata do życiówki rosła…W tym momencie wiedziałem, że celu nie osiągnę. Resztę dystansu pokonałem równym tempem po 3’52”/km co finalnie dało mi czas 38 min i 37 s i nadzwyczaj dobre, jak na mnie 🙂 , 69 miejsce. W tym sezonie sam jestem sobie trenerem, stawiam na „czucie” własnego organizmu, często zmieniam koncepcje.
W najbliższych planach chcę dobrze przepracować czerwiec, aby 30 czerwca kontrolnie wystartować w ćwierć maratonie w Przodkowie. Kontrolnie, bo docelowo planuję 08 lipca powalczyć w City Trail Maraton+, czyli bieg na dystansie 47,5 km z przewyższeniami +- 1100 m! Co z tego będzie? Zobaczymy…”