3 miejsce na Mistrzostwach Polski na 10 000 m w drużynie, 7 miejsce w biegu na Kasprowy Wierch i 2 miejsce na Półmaratonie Gdańskim – tak w skrócie wyglądał trzytygodniowy cykl startów Macieja Kubiaka kończących sezon 2020.
A tak nasz kolega relacjonuje swoje sportowe dokonania: „Druga połowa tego roku nie należała do łatwych, a na pewno była nieprzewidywalna. Jeden z ważniejszych startów, w jakich miałem wystartować tj. bieg górski w Tatrach na 30 km został odwołany w ostatniej chwili. Z tego powodu w treningu i startach było dużo improwizacji, co przyniosło różny skutek. Sporo też w moim życiu sportowym się zmieniło (zmiana klubu, zmiana trenera). Efekty tych decyzji mam nadzieję poznać w przyszłym roku. Choć jeden pozytywny już się pojawił, to rewelacyjne 3 miejsce na Mistrzostwach Polski na 10 000 m w drużynie (z klubem UKS Ekonomik Maratończyk Lębork). Zawody odbyły się na pięknym stadionie w Karpaczu, a na wynik drużyny składały się czasy 3 zawodników w tym mnie. Indywidualnie był to ciężki bieg. A powodem była wysokość na jakiej znajduje się stadion (600m.n.p.m). Mocno mnie „przytkało” i nie byłem w stanie pobiec tak jak bym tego chciał, mimo to medal przykrył moją gorszą dyspozycję. Tydzień później wystartowałem w biegu Alpejskim (pod górę) na Kasprowy Wierch. To była prawdziwa selekcja. Po zeszłorocznym 4 miejscu oczekiwania miałem wysokie. Choć czułem super formę i moc zostałem niespodziewanie pokonany przez pogodę. Warunki były epickie, szczególnie na szczycie Kasprowego. Już na rozgrzewce byłem kompletnie przemoczony i wychłodzony. Z informacji, jakie mieliśmy na starcie było wiadomo, że im wyżej tym trudniej. Grad, deszcz, wiatr w porywach do 100km/h, mgły i temperatura 5OC. Po 3 km byłem sztywny i już wiedziałem, że tego dnia będę walczył o dotarcie do mety, a nie o zwycięstwo. Nabrałem ogromnego respektu do gór, bo to były warunki, przy których skręcenie nogi mogło skończyć się tragicznie. Po zawodach telepało mnie przez godzinę. Byłem wycieńczony. 45 min na Kasprowy z Kuźnic to czas znacznie poniżej tego, co mógłbym tego dnia pobiec w sprzyjających warunkach. Wychłodzenie organizmu, jakiego się nabawiłem negatywnie wpłynęło na moją dalszą formę. Nie byłem w stanie się zregenerować, czułem się źle, miałem skurcze i byłem osłabiony….”
Pomimo, że trener odradzał Maciejowi udział w Półmaratonie Gdańskim, który miał odbyć się tydzień później… pobiegł!! Chociaż nogi odmawiały mu posłuszeństwa, nie poddał się i walczył do końca. Jego heroiczna walka i zawziętość pozwoliły Maciejowi cieszyć się 2 miejscem na mecie! „Jest to nie lada osiągnięcie być na podium tak dużej imprezy! Po tym biegu postanowiłem zakończyć sezon 2020. Ciało i głowa zostały mocno wyeksploatowane przez mój tryb życia” – powiedział.
Październik dla naszego kolegi jest ciężki, bo bez treningów 😉 , ale od listopada powoli ruszy, aby w kolejnym sezonie firma ZOELLER TECH zawsze była na podium.
Gratulujemy i wielki szacun!